* 5 miesięcy wcześniej *
Obudziły mnie promienie słońca. Był ciepły, letni poranek, za oknem śpiewały ptaki. Było około piątej nad ranem. Zdziwiłam się, ponieważ zazwyczaj budziłam się dużo później. Nie rozmyślając już dłużej, wstałam z łóżka i podciągnęłam rolety, przez które wpadało jasne, poranne światło. Na nogi założyłam moje puchate kapcie, które dostałam kiedyś od Louisa i poczłapałam do łazienki. Gdy załatwiłam swoje potrzeby, podeszłam do zlewu, by umyć ręce i twarz. Zimna woda trochę mnie ocuciła i czułam się już taka śpiąca. Gdy umyłam zęby, spojrzałam na siebie w lustrze. '' To będzie dobry dzień. '' - pomyślałam.
Kiedy już ubrałam się i spięłam moje długie, blond włosy w luźnego koka, zeszłam na dół do kuchni. Zastałam tam mojego starszego brata Nialla, robiącego sobie śniadanie, czyli omlet.
- Hej - przywitałam się z nim od niechcenia i podeszłam do pomarańczowego chlebaka, by wyjąć z niego bułki i zrobić sobie kanapki do szkoły.
- Siema, co ty tak wcześnie wstałaś? Zazwyczaj o tej godzinie śpisz jak zabita - odpowiedział Niall, śmiejąc się. Na swój talerz nałożył ogromną porcję śniadania.
- Nie wiem, sama się sobie dziwię. Tak w ogóle, to co zamierzasz dziś robić ?
- Jedziemy z chłopcami do studia, by obgadać z menadżerem pomysły na nową piosenkę. Harry zaraz tu będzie - znacząco na mnie spoglądając, poruszył brwiami.
- Oj przestań! - szturchnęłam go w ramię. - Wcale mi się on nie podoba. Może i ma ładne włosy, śliczne, zielone oczy i laski na całym świecie się w nim kochają, ale ja na pewno nie jestem jedną z nich.
- No pewnie, że nie - odparł Niall głosem pełnym sarkazmu. - Daj spokój. Widziałem, jak na niego patrzysz. I jak zaczynasz się uśmiechać, kiedy tylko go widzisz.
- Oj tam, wcale nie - zaprotestowałam, choć mimowolnie się zaczerwieniłam. Gdy uznałam, że konwersacja została skończona, kontynuowałam robienie kanapek w ciszy.
Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Jako, że Niall jadł swój posiłek, a ja akurat miałam wolne ręce, poszłam otworzyć. Moim oczom ukazał się Loczek.
- Witaj, Sophie! - wykrzyknął i przytulił mnie mocno.
- Hej, Harry. Uważaj, bo połamiesz mi kości - wymamrotałam, bo tak mocno mnie ściskał.
- Cicho bądź, stęskniłem się! - odparł i w końcu wypuścił mnie ze swoich ramion.
- Louis i chłopcy zaraz tu będą - tutaj zwrócił się do Nialla, który już skończył jeść i teraz stał przy drzwiach.
- Okej, pójdę na górę po torbę i gitarę - poinformował nas mój brat i pobiegł na górę po schodach.
- To ja tu poczekam i pogadam z Sophie! - odkrzyknął za nim Hazza.
Poszliśmy do salonu. Włączyłam telewizor i usiedliśmy na kanapie. Wpatrując się w ekran, rozmawialiśmy o tym, co się ostatnio działo.
Po krótkiej wymianie zdań, zadzwonił dzwonek do drzwi.
- To pewnie chłopcy, Pójdę otworzyć. - powiedziałam i wstałam z kanapy. Podeszłam do drzwi i w momencie, gdy tylko je otworzyłam, trójka rozwydrzonych ( w pozytywnym sensie ) , nastoletnich chłopaków, z Louisem na czele, wpadła do przedpokoju. Zaczęli mnie po kolei obściskiwać. Gdy już skończyli się ze mną witać, poważnie zaczęłam się martwić o swoje żebra.
Później Louis podszedł do Harrego i przytulił go. Patrząc na nich, szeroko się uśmiechnęłam. Jak ja lubiłam ten ich bromance :)
Chłopcy wparowali do salonu w momencie, kiedy na MTV Hits w telewizji puścili ich nowy singiel '' Gotta Be You''. Zaczęli tańczyć i wygłupiać się. Ja stałam na progu i tak się z nich śmiałam, że aż mnie brzuch rozbolał. Po chwili z góry zszedł Niall i przywitał się z chłopakami.
- Sophie.. Co dziś będziesz robić? - zapytał znienacka Harry.
- Niestety idę do szkoły.. - powiedziałam z lekkim grymasem na twarzy.
- Wiesz.. Możemy ci napisać zwolnienie, a ty pojedziesz z nami na cały dzień do studia - zaproponował Loczek i poruszał brwiami.
- Naprawdę mogłabym?! - krzyknęłam z radości i podbiegłam, by go przytulić.
Chwilę później już siedziałam w czarnym Lamborghini Louisa.